listopad pierwszy: Sennie nasunął , jak mgła z znikąd nagle …
za chwile za moment … I krzyży tylko cień odczucie blasku zniczy
już niczym pomarańczowy zachód łuną na ziemskiego padołu zadumy..
Czas już będzie inny , Sobotę zejdą się wskazówki zegarów ..
tak w sobotę Co przyniesie tego nie przewidzimy jednym Dawne w wspomnienia
innym niby zwykłą drogę ( nigdy nie dokończą podróży nie oczekiwanie zakończą nie u celu drogi przedwcześnie. )
wibrować pod powieką łza może nie jedna
gorzka słona , zbyt ciężka by spaść nagle
sączyć ja strużka jak mały strumyk tęskniąc
wijąc szukając dawno minionego …..
oddech tylko wzdychnięcie ja tlenu by potrzebowało
cyk cyk zegar odmierza wskazówką , płomień lżejszym coraz blaskiem
aż mgiełką zgaśnie, woń rozejdzie delikatnie
kres płomienia oznajmiając.
Koniec czy początek , przeszłość , przyszłość , teraźniejszość,
chwilą nie mijającą a trwającą, zmieniającą się nie ustanie
poplątane … Dobranoc / Dzień dobry /
szarością , to nowym Światłem budząc na nowo.
to więc wyrwanie ze snu .. poplątane wieczór czy świt … : ]] hmm .
a zatem inny kolejny dzień..
(R).